Polak bierze sprawy w swoje ręce, bo etatów ubywa

W marcu rynek pracy zmienił się praktycznie z dnia na dzień. Kryzys sprawił, że teraz to pracodawcy dyktują warunki. Nowych działalności gospodarczych w całym I półroczu było jednak więcej niż zamykanych (126 121 wobec 71 921). Gorszy bilans w I półroczu zanotowaliśmy we wznowieniach i zawieszeniach - tu przewagę mieli zawieszający (144 512 wobec 101 248). To był głównie efekt marcowego niepokoju, gdy działalność zawiesiło aż 48 624 mikroprzedsiębiorców wobec zaledwie 11 433 wznawiających.

II kwartał przyniósł jednak przewagę wznawiających (66 871 wobec 49 651) i indeks mikroprzedsiębiorstw InfoCredit wyszedł w tym czasie wyraźnie na plus, czego praktycznie nie notowaliśmy od kwietnia 2018 r. Nagle staliśmy się bardziej przedsiębiorczy, bo tego wymaga nowa sytuacja? Tak to można po części wytłumaczyć.

Na własny rachunek

Według GUS w I kwartale zlikwidowano 119,9 tys. miejsc pracy. To aż o 35 proc. więcej niż przed rokiem i najwięcej od 8 lat. 24,4 proc. przedsiębiorców w badaniu GUS jako przyczynę wskazywało sytuację związaną z zagrożeniem wirusem i recesją. Kwiecień przyniósł spadek zatrudnienia największy od 10 lat. Pracę straciło 46 tys. osób. Z drugiej strony - w CEIDG w kwietniu, maju i w czerwcu więcej Polaków otwierało działalność gospodarczą, niż zamykało i zawieszało.

By śledzić alternatywne formy zatrudnienia i samozatrudnienie InfoCredit, najstarsza firma w Polsce analizująca gospodarkę, przygotowała indeks działalności gospodarczych w Polsce. Wskaźnik jest czytelny. Gdy nowych działalności jest więcej niż zamknięć, indeks przybiera dodatnią wartość. Gdy jest mniej niż zakończonych - ujemną. W ten sam sposób śledzimy relację wznowionych do zawieszonych działalności.

Od stycznia 2018 do czerwca 2020 r. przewaga nowych działalności nad zamkniętymi utrzymuje się praktycznie stale. Największą zanotowaliśmy w maju 2018, w maju i czerwcu 2019 oraz… w czerwcu 2020 r. Wyjątkiem był grudzień 2019 r., gdy nasz wskaźnik na miesiąc przybrał ujemną wartość. Mogło być to zdarzenie o jednorazowym charakterze. Z drugiej strony - bezrobocie w Polsce było wówczas rekordowo niskie. To firmy poszukiwały pracowników i specjalistów. Był to więc bardzo dobry czas, by porzucić niepewność na działalności i przyjąć ofertę ciepłej posady na etacie. Tym bardziej, że koniec roku sprzyja nowym postanowieniom, zmianom i śmiałym decyzjom.

Od stycznia do maja 2020 znów przewagę mieli zakładający nową działalność gospodarczą nad zamykającymi. Trzeba jednak podkreślić, że ta przewaga była dużo mniejsza, niż w analogicznych okresach 2018 i 2019 r. Obecny kryzys, związany z epidemią i zamrożeniem gospodarki mógł mieć wpływ na decyzje Polaków. Trudno jednak powiedzieć, że dominujący. Do pierwszej dekady marca rynek pracy i gospodarka miały się dobrze. Marzec był już mocno niepokojący, II kwartał przyniósł nowe wnioski. Bezrobocie wzrosło w maju do 6,0 proc. To najwyższy wynik od lutego 2019 r. Najniższy odnotowano w październiku 2019 r., gdy bezrobocie wynosiło 5,0 proc. Liczba osób zarejestrowanych w urzędach pracy w maju 2020 wzrosła licząc r/r o 105,7 tys., (11,7 proc.). Licząc miesiąc do miesiąca w maju przybyło 45,9 tys. bezrobotnych.

Po I kwartale wydawało się, że mikroprzedsiębiorcy ulegli panice. Marzec tego roku był bez wątpienia bardzo złym miesiącem dla polskiej przedsiębiorczości. Działalność gospodarczą zawiesiło 48 624 przedsiębiorców, a zakończyło 11 680. Największy ruch w CEIDG zanotowano na koniec miesiąca. Ostatnie 10 dni marca to 28 432 zawieszone działalności i 3124 zakończone. „Lawina, żółta karta dla tarczy antykryzysowej” - takie komentarze pojawiły się do danych pochodzących z CEIDG. W kolejnych miesiącach sytuacja zaczęła się normować.

W kwietniu założono 10 204 działalności gospodarcze, zamknięto 6696. Wznowiono 16 301 wobec 23 944 zawieszonych. W maju nowych i odwieszanych działalności było już wyraźnie więcej niż zamykanych i zawieszanych. Podobną sytuację zanotowaliśmy w czerwcu - założono 20 746działalności, zamknięto 8 520. Wznowiono 24 757a zawieszono 12 828. W ostatnich dwóch dniach czerwca znów zanotowaliśmy nieco zwiększony ruch w CEIDG związany z wakacjami - działalność zawieszali ci, którzy chcieli uniknąć kosztów w wakacje. Nie wpłynęło to jednak w większy sposób na bilans kwartału i miesiąca.

Zdalnie nie znaczy na etat

Z jednej strony aktywność Polaków w CEIDG może cieszyć, bo sugeruje, że chcą brać sprawy w swoje ręce. Z drugiej - może niepokoić. Ta przedsiębiorczość może być efektem wymuszonym potrzebą chwili. Nie jest żadną tajemnicą, że o wiele bardziej korzystna dla pracodawców jest współpraca ze specjalistą, który bierze na siebie koszt ZUS, czy utworzenie własnego miejsca pracy. Dodatkową zachętą są preferencyjne składki ZUS. Pracownik, współpracownik lub specjalista, który przez pierwsze 6 miesięcy odprowadza minimalną składkę, a przez kolejne 2 lata połowę, z miejsca staje się bardziej konkurencyjny na rynku pracy. Ma też możliwość świadczenia usług dla więcej niż 1 podmiotu.

- Współpraca z osobą samozatrudnioną to także wiele innych korzyści dla pracodawców i przedsiębiorców. To przede wszystkim dużo mniej biurokracji i formalności. Odpada wiele czynności kadrowych i sprawy ubezpieczeń społecznych, bo samozatrudniony robi to sam, w bardzo prosty sposób. Nie mówiąc już o RODO - uważa Iwona Surdykowska-Huk, prezes InfoCredit.

Dr hab. Przemysław Sadura, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego, uważa, że na naszych oczach zmienia się właśnie świadomość całego społeczeństwa. Nagle okazało się, że praca nie musi być świadczona wyłącznie w biurze, żeby zachować ten sam poziom wydajności.

- Kryzys związany z epidemią okazuje się prawdziwym game changerem. Nowa sytuacja wymusiła przetestowanie nowych rozwiązań. Ci, którzy byli technologicznie przygotowani do zmiany, zareagowali najszybciej. W przypadku wielu firm, na przykład z branży telekomunikacyjnej, sprzedaż online zrównoważyła spadki sprzedaży realnej. Rynek pracy też staje się o wiele bardziej elastyczny - mówi Przemysław Sadura.

Jego zdaniem w różnych typach działalności wraz z kryzysem pojawiły się nowe szanse. Wiele firm może dojść do wniosku, że nie potrzebuje już takiej przestrzeni biurowej, jak do marca, bo część pracowników może nadal świadczyć pracę z domu. Z drugiej strony - nie wszystko da się zrobić w ten sposób.Możliwość wykonywania danej pracy zdalnie stała się jednym z kluczowych kryteriów charakteryzujących rożne profesje i z pewnością wpłynie na sposób szacowania ryzyka i wartościowania pracy.

- Obserwuję też spore zmiany na rynku szkolnictwa wyższego i to globalne. Najlepsze zachodnie uczelnie szykują się do tego, by w przyszłym roku akademickim poprowadzić zajęcia online i przygotowują się do ekspansji. Jeśli zdalna edukacja stanie się standardem, a tak się właśnie dzieje, to możemy dojść do wniosku: po co uczyć się na polskich uczelniach, skoro można to robić na odległość na renomowanych zachodnich uniwersytetach? Rynek szkoleń też może pójść podobną drogą. Po pewnym czasie inflacji ofert darmowych telekonferencji, kursów czy webinariów zaczną pojawiać się płatne oferty, konkurencyjne do tych, które znaliśmy do tej pory - dodaje Przemysław Sadura.

#mikroprzedsiębiorczość #koniunktura #mikrofirmy #mikroprzedsiebiorcy #koronawirus #CEIDG #daneInfoCredit #dane

Copyright by InfoCredit. Design by TWINS STUDIO

Wykorzystujemy technologię plików cookies. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowanie na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.
Korzystając z witryny InfoCredit wyrażasz zgodę na wykorzystanie plików cookies, zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Więcej informacji w Polityce prywatności.Zamknij komunikat